Zajmowałam się zwierzętami i ogrodem, pieczeniem oraz porządkowaniem dokumentów oraz negocjacjami z GIW.
W ogrodzie dosiałam fasolę, bo nierówno wzeszła.
Kury na wybiegu nakarmione. Psy i koty na podwórku też.
W południe upiekłyśmy z Brunhildą pizzę ziołową i dwa chleby.
Na ogródku pokazały się pierwsze ogórki melonowe.
Rośnie sałata kędzierzawa.
Wiem, że się grzebię z tymi sprawami o zwierzęta i z tymi dokumentami, ale nic na to nie poradzę - tego jest po prostu za dużo dla mnie, dlatego potrzebuję kompleksowej pomocy prawnej i merytorycznej.
Dokumentów jest kilka kartonów. Samo przejrzenie zajmie mi tygodnie. Dopiero zaczęłam się wgryzać w te dokumenty. Strasznie tego dużo.
Rozmawiałam też długo z Krajowym Inspektoratem Weterynarii prosząc o przeprowadzenie kontroli dobrostanu na moim gospodarstwie.
Sprawa nie jest prosta, bo według ich zasad Główny Inspektorat Weterynarii nie zajmuje się kontrolami, natomiast wojewódzki mi odmówił kontroli, a wcześniej odmówił mi kontroli powiatowy.
Jest to wkurzające, bo jak szmaty z Facebooka i re-volty wysyłały donosy na mnie do weterynarii to przyjeżdżała ekipa z uzbrojoną policją na kontrolę do mnie, a jak ja składam wniosek o przeprowadzenie standardowej kontroli dobrostanu podpisując się z imienia i nazwiska - to robią problemy. Po prostu mnie dyskryminują.
Wychodzi na to, że te uporczywe kontrolowanie pod byle pretekstem to był stalking czyli celowe nękanie.
Izabella INDIANKA Redlarska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz